Ustanowienie nowoczesnej inkwizycji w Hiszpanii

5/5 - (5 votes)

W czternastym wieku, niezmiernie rozgałęziony handel, którym się trudnili hiszpańscy żydzi, oddał w ich ręce nie tylko większą część bogactw pół­wyspu, lecz zarazem kredyt i wynikające stąd ko­rzyści. Chrześcijanie nie mogący współzawodniczyć z nimi pod względem przemysłu, prawie wszyscy zostali ich wierzycielami, a zazdrość wkrótce prze­rodziła się w nieprzyjaźń dla swoich kredytorów. Tak nieustanny stan nieporozumień, wywołał mnóstwo ludowych rozruchów, podczas których wymor­dowano kilka tysięcy żydów. Wielu innych uniknęło śmierci przez przyjęcie chrześcijańskiej wiary, a koś­cioły napełniły się żydami wszelkiej płci i stanu żądającymi chrztu.   Wkrótce przeszło sto tysięcy rodzin, to jest blisko milion indywiduów, odrzekło się albo udało że się odrzeka prawa Mojżeszowego, i przeszło na wiarę chrześcijańską.  Przejścia te znacznie się jeszcze zwiększyły w pierwszych la­tach piętnastego stulecia; lecz że na nawrócenie się tych nowych chrześcijan, zwanych Marrani, wpły­wała raczej obawa śmierci, aniżeli rzetelne przeko­nanie, wielu więc żałowało, że odstąpili od dawnej 'religii i potajemnie powróciło do judaizmu. Nie­mniej, gdy obowiązani byli żyć pod bardzo dolegli­wym przymusem, koniecznie zdradzić się musieli, wnet też odkryto ich apostazję.

Mniemana potrzeba ukarania tej zbrodni w spo­sób przykładny, posłużyła papieżowi Syxtusowi IX i Ferdynandowi V za powód do ustanowienia w Hiszpanii nowoczesnej inkwizycji. Ta zasada, na pozór religijna, nastręczyła chciwemu Ferdynando­wi sposobność do skonfiskowania i zabrania ogrom­nych majątków, które marranowie nabyli w Hisz­panii, a papież zatwierdził zaprowadzenie trybuna­łu, wzmagającego kredyt ultramontańskich maksym. Jedynie tylko Izabella, małżonka Ferdynanda, sta­wiała opór ustanowieniu trybunału inkwizycyjnego w jej królestwie Kastylii. Ta królowa nie mogła pochwalić środka, tyle wstrętnego, dla słodyczy jej charakteru; lecz spowiednik jej Tomasz de Torguemada, przeor klasztoru dominikanów w Sewilli, znał się już na sztuce usuwania skrupułów; prze­konał ją, że ten środek był obowiązkiem jaki na nią wkładała religia, w okolicznościach, w jakich się znajdowała Kastylia, i tym sposobem wyzyskał zgodę królowej.  W tejże chwili nuncjusz papieski wyznaczył swoich pierwszych inkwizytorów, do za­prowadzenia inkwizycji w Sewilli, i zarazem wy­dano rozkaz wszystkim gubernatorom prowincji, aby im i osobom orszak ich stanowiącym, dostar­czyli wszelkich bagażów i zapasów, których potrze­bować mogą w ciągu podróży. Ludność królestwa Kastylii z taką niechęcią patrzała się na zagnież­dżanie inkwizycji w pośród niej, że inkwizytorowie przybywszy do Sewilli, nie mogli zgromadzić liczby osób i pomocy potrzebnej do rozpoczęcia swoich urzędowań. Ferdynand i Izabella kilkakrotnie pona­wiać musieli swoje rozkazy do gubernatorów i miesz­kańców, lecz zdołali wymóc tylko bardzo niezu­pełne posłuszeństwo.

Skoro zainstalowano inkwizytorów, zaraz wszys­cy nowi chrześcijanie zaczęli emigrować do ziem księcia di Medina-Sidonia, markiza Kadyksu, hra­biego d’Arcos i kilku innych panów. Nowi inkwizy­torowie, na czele których tylko co stanął Tomasz Torąuemada, jako pierwszy inkwizytor generalny, dowiedziawszy się o tak licznym wychodztwie, za­drżeli widząc swoje ofiary wymykające się spod władzy świętego oficjum, i proklamacją z dnia 2 stycznia 1484 r. stanowiąca pierwszy akt ich jurysdykcji, ogłosili wszystkich wychodźców za prze­konanych o herezję, już przez sam fakt ich wychodztwa; zarazem rozkazali margrabiemu Kadyksu. księciu d’Arcos, i innym panom Kastylijskiego kró­lestwa, aby obywateli zbiegów pod strażą odsyłali do Sewilli, oraz aby zasekwestrowali ich mająt­ki, pod karą klątwy, konfiskaty ich własnych po­siadłości, tudzież utraty urzędów i godności. Wkrót­ce liczba więźniów tak się wzmogła, że klasztor, w którym ich spakowano, okazał się za szczupłym do objęcia ich wszystkich. Tymczasem inkwizyto­rowie nie poprzestając na wydaniu im tylu nie­szczęśliwych, ogłosili edykt, zwany edyktem łaskie wzywający niearesztowanych apostatów, aby dobro­wolnie poddali się świętemu oficjum, przyrzekano im udzielenie rozgrzeszenia po lekkiej pokucie i nie konfiskowanie majątków.

Ten rodzaj amnestii uwiódł wielu marranosów, którzy się stawili; ale inkwizytorowie kazali ich uwięzić i udzielili im rozgrzeszenia dopiero wów­czas, gdy zmusili ich do wskazania nazwisk i miejsc zamieszkania wszystkich osób, czy to znajomych im z osoby, czy tylko ze słuchu, o których wiedzieli, że wpadły w apostazję, a tak edykt laski, zamienił się w edykt delatorstwa. Wkrótce ogłoszono w całym królestwie- Kastylii inny edykt generalnego inkwi­zytora. Mniej zwodniczy, mniej obłudny niż pierw­szy, oznaczał on rozmaite wypadki, zalecające denuncjację, pod karą śmiertelnego grzechu i więk­szej klątwy. Znajdowało się tam do dwudziestu artykułów, obejmujących mniemane dowody juda­izmu, tak dwuznaczne lub niedorzeczne, iż ze wszyst­kich tych razem zebranych wskazówek, zaledwie można by ustanowić proste uprzedzenie, gdyby in­kwizytorowie nie znaleźli sposobu przedstawienia swoich śmiesznych przesad jako niezaprzeczonych prawd.

Środki tak właściwe do pomnożenia ofiar, ko­niecznie przyniosły najstraszliwsze rezultaty: to też święte oficjum rozpoczęło wkrótce swoje okropne egzekucje. Na czwarty dzień po instalowaniu go w Sewilli, spalono już sześciu skazanych; a w kilka dni później siedemnastu innych uległo te­mu samemu losowi; a w mniej jak w pół roku dwustu dziewięćdziesięciu nowych chrześcijan poniosło śmierć w ogniu, siedemdziesięciu dziewięciu skazano na wieczne więzienie, a wszystko to w jednym mieś­cie Sewilli- Jednocześnie przeszło dwa tysiące marranów wrzucono w płomienie w innych częściach prowincji”, większą jeszcze ilość spalono w wyo­brażeniach, a tysiąc siedemset poniosło kanoniczne kary. Pomiędzy straconymi na stosach, zauważyć należy wiele bardzo bogatych osób, których mająt­ki na skarb zabrano.

„Wielka ilość skazanych na śmierć przez spale­nie sprawiła, że prefekt Sewilli ujrzał się w ko­nieczności wymurowania trwałego kamiennego rusz­towania za miastem, na którem wzniesiono cztery wielkie posągi gipsowe; były one wewnątrz wydrą­żone, a w tych wydrążeniach umieszczano żywcem nowych chrześcijan recydywistów, aby tam ginęli powolnie gorejąc okropnie. Rusztowanie to zwane quemadero, niegdyś jeszcze istniało. Czegóż można było się spodziewać po trybunale, który na samym początku już tak występował?

Z obawy podobnej kary, wielkie mnóstwo no­wych chrześcijan wyemigrowało do Francji, do Por­tugalii a nawet do Afryki. Wielu skazanych zaocznie udało się do Rzymu, błagając papieża o sprawiedli­wość, ale ojciec święty poprzestał na pogrożeniu inkwizytorom destytucją, a pogróżki te nie przy­niosły bynajmniej korzystnego rezultatu dla osób niesprawiedliwie skazanych.

W tejże epoce, królowa Izabella, którą sumienie dręczyło co do artykułów o konfiskacie, prosiła pa­pieża o nadanie trybunałowi formy stałej, ogół za­spokajającej; żądała także, aby wyroki wydawane w Hiszpanii, były stanowcze i nie potrzebowały apelacji do Rzymu. Sykstus IV pochwalił gorliwość królowej dla inkwizycji, uspokoił jej skrupuły i wy­znaczył dla Hiszpanii sędziego apostolskiego, obowią­zanego wyrzekać o wszelkich odwoływaniach się od wyroków inkwizytorskich. D. Inigo Maurique, arcy­biskup Sewilli, miał sobie poruczony ten urząd.

Ustanowienie takiego sędziego apelacyjnego i jego rezydencja w Hiszpanii, miały przynieść wielki pożytek, ponieważ powstrzymywały miesz­kańców od wywożenia pieniędzy za granicę króles­twa; lecz dwór rzymski uczynił to bezpożytecznym, przez ciągłe przyjmowanie apelacji wielu Hisz­panów, bojących się ukazać w Sewilli. To nieporo­zumienie władz było szkodliwe pod każdym wzglę­dem dla nieszczęśliwych, użalających się w Rzymie na niesprawiedliwość inkwizycji; gdyż oddawszy pieniądze papieżowi i otrzymawszy odpuszczenie grzechów, za powrotem do Hiszpanii, byli pomimo to potępieni i karani, chociaż mieli świadectwa na­wrócenia i przebaczenia. A tak, pomimo bulli papieskiej, ganiącej niesprawiedliwość i surowość inkwizycji, oraz nakazującej łaskawe obchodzenie się z dobrowolnie nawracającymi się, Ferdynand, jako wielce sprzyjający konfiskatom, tudzież inkwizy­torowie, którym mocno chodziło o to, aby ich spo­sób postępowania nie wydawał się krzywym, trzy­mali się ciągle systemu tyle sprzyjającego ich wi­dokom. Papież sam mógł był zapobiec temu złu, ale aby się przypodobać Ferdynandowi, myślał je­dynie o nadaniu stałej imponującej formy inkwizycji w Hiszpanii.