Przyczyny wewnętrzne – Bóg działa i powołuje do wspólnoty

5/5 - (3 votes)

Bóg zaznacza swoją obecność i działa. Gdzież można szukać źródeł powstania wspólnoty, jak nie w istocie Boga (Bóg jest wspólnotą Osób) i w Jego zbawczym zamyśle.

W Europie nastąpiła eksplozja zła, cierpienia i śmierci. Na tym „śmietniku” wszelkiej destrukcji, rozpaczy i przekleństwa Bóg zbiera tych, którzy pozostaną dla świata znakiem sprzeciwu, nie posiadając żadnych środków finansowych w prostocie i miłosiernej miłości, bogaci w zaufanie i przebaczenie rozpoczną realizować Boży plan od początku.

Otworzą swoje domy dla wydziedziczonych prześladowanych i szukających schronienia i nigdy o ich losie nie zapomną w swym orędziu pokoju i pojednania.

Francja jest krajem, który od dwóch wieków przeżywał wielkie spustoszenie na płaszczyźnie wiary. Filozofia ateistyczna J.P.Sartre 'a nie była kompromitującym  przypadkiem, bulwersującym i odosobnionym jaki musiała przełknąć „najstarsza Córa Kościoła”.

Wiara jest darem przechowywanym w naczyniach glinianych – uczy Apostoł Narodów – jak bardzo kruche to tworzywo, przekonał się Kościół francuski. Nie uzdrawiały sytuacji ani zmiany administracyjne, pojedyncze „akcje katolickie” czy inne inicjatywy duszpasterskie, płynące zawsze wertykalnie „z góry na dół”.

Francja potrzebowała głębokiego oddechu wiary. Dobrą Nowiną dla tego kraju w  ogóle dla Europy Zachodniej  był ruch rozwijający się wewnątrz Kościołów protestanckich. Początkowo incydentalnie, potem coraz bardziej dynamicznie rozrastały się ośrodki życia wspólnotowego.

We Francji to ewangeliczne przebudzenie rozpoczęło się już w połowie XIX wieku:

1841 – żeńska wspólnota Reuilly założona przez Antoine Vermeil

1842 – żeńska wspólnota diakonis założona przez Francois Haerter

– wspólnota Saint-Loup koło Lozanny – założyciel – Ludwik Germond.7

Autentyczne życie  zakonne można przypisać dopiero takim ośrodkom jak:

– Pomeyrol w Prowancji

– Grandchamp w pobliżu Neuchatel

– Taiz w Burgundii.8

Dziś narodziny ekumenicznej wspólnoty Taiz i wielu nowych wspólnot we Francji odczytuje się jako znaki czasu dla całego Kościoła określane jako  „wiosna Kościoła”.

„Korzenie wielu grup i wspólnot sięgają wprost lub pośrednio do owego „wydarzenia” jakim był sam Sobór Watykański II, słusznie nazywany „nową pięćdziesiątnicą” XX wieku. Niektóre ze wspólnot powstały nawet wcześniej, po prostu z inspiracji Ewangelii na nowo odkrytej i odczytanej.”9

W kontekście tych rozważań, trzeba pamiętać, że wspólnota Taiz doskonale współbrzmi z innymi formacjami monastycznymi. Jej powstanie, podobnie jak pozostałych, jest odpowiedzią człowieka na Boże wezwanie.

Analiza początków wspólnoty wskazuje na Bożą pedagogikę odkrywaną i realizowaną, którą można ująć tylko w ogólną charakterystykę, ponieważ  do końca pozostanie tajemnicą między wołającym i wezwanym.

Bóg powołuje – czyli Boża pedagogika polegająca na realizacji  zadań powierzonych człowiekowi, który dokonał wyboru.

Wybór Chrystusa i jego drogi następuje w konkretnym miejscu i czasie zapada decyzja służenia Bogu w drugim człowieku („Teraz chodziło o to, żeby przez całe życie wracać do tego nieodwołalnego postanowienia”).10

Zobowiązanie, które jest wskaźnikiem głębokiej świadomości i trwałego charakteru przyjętego powołania na całe życie: „Owego dnia doszedł do przeświadczenia, że to postanowienie będzie go obowiązywało aż do śmierci”.11

Osamotnienie – Bóg przemawia w ciszy, samotnych wędrówkach i bezpośrednim dialogu z człowiekiem, który wypowiada swoje wolne „tak”.

„W zimie spędził kilka dni w górach Jury Szwajcarskiej i tam podczas samotnych marszów usiłował powziąć decyzję, czy powinien się udać do Francji i jak powinien tam żyć”.12

Odczuwa przynaglające wezwanie do działania i zapowiedź tego co nieoczekiwane.”Podczas tych spacerów odczuwał nieraz coś, co nazywa „jakimś rodzajem instynktu, pewnością, że coś się zdarzy …”13 Odpowiedź przyszła podczas modlitwy i pod wrażeniem wspólnoty zakonnej Kartuzów gdzie przeżywał rekolekcje.

Liczne charyzmaty jakie Wspólnota otrzymała i wiernie realizuje – nie pozostawiają cienia wątpliwości – w całej pełni są znakiem nieustającego tchnienia Bożego.

Niektóre z nich to:  wspólnota modlitwy, interkomunia – wielonarodowość, ewangeliczny radykalizm.

– życie w Duchu Błogosławieństwa, ubóstwie, miłości, prostocie i miłosierdziu

– gościnność.

Treść Bożego wezwania do pokoju i pojednania między narodami, aby uczynić ziemię gościnną dla wszystkich dociera nawet do najuboższych tego świata. Misja ta rozpoczęta w samym centrum wojennego terroru zakłada Bożą logikę działania.


 7. zob.Juan Bosch. Rozkwit życia zakonnego w Kościołach protestanckich i anglikańskich. „Communio”. 6 (30) 1985. s. 76-77

8. tamże,

9. Jan Sergiusz Gajek MLC. Przedmowa W:  Nowe Wspólnoty Frederica Lenoira. Warszawa 1993. s.5.

10.K. Spink. … Założyciel … dz.cyt.,  s. 33.

11.K. Spink. … Założyciel …. dz.cyt., s. 33.

12. tamże, s. 32.

13. tamże, s. 31.

Idea nadziei powszechnego zbawienia (NPZ)

5/5 - (3 votes)

Przechodzę obecnie do charakterystyki teologicznej strony zagadnienia idei nadziei powszechnego zbawienia. Aby uniknąć stałego powtarzania trzech słów „nadzieja powszechnego zbawienia” będę posługiwał się skrótem NPZ.

W roku 1978 w czasopiśmie Więź ukazał się artykuł ks. Wacława Hryniewicza, kapłana ze Zgromadzenia Oblatów Maryi Niepokalanej (OMI) pt.  Nadzieja powszechnego zbawienia. Rozważania nad tradycją wschodnią. W tekście tym  autor napisał, że  „myśl o zbawieniu powszechnym jest jednym z najbardziej uporczywie powracających wątków w świadomości wschodniego chrześcijaństwa” (Hryniewicz, 1978 / 2000, s. 11). Nawiązał do wczesnochrześcijańskiej idei tzw. apokastastazyto znaczy idei odnowienia całego kosmosu w chwili ponownego przyjścia Chrystusa na ziemię. Odnowienie to oznacza (l.c., s. 10-11) „ostateczne zwycięstwo dobra w całym wszechświecie, a tym samym zbawienie powszechne (apokatastaza osobowa)”. Powołując się na poglądy szeregu teologów reprezentujących wczesne i współczesne chrześcijaństwo wschodnie, Hryniewicz nazwał stan powszechnego zbawienia „sferą nadziei i modlitwy” (l.c., s. 17). Nie bronił doktryny powszechnego zbawienia, tzn. tezy o pewności zbawienia wszystkich, gdyż, jak stwierdził, „nie można pogodzić wolności ludzkiej z przymusowym zbawieniem, z góry zagwarantowanym człowiekowi przez Boga. O własnym losie decyduje ostatecznie sam człowiek, któremu jednak Bóg wychodzi ustawicznie naprzeciw i pomaga do przełamania własnych oporów” (l.c., s.29). Hryniewicz jest zdania, że chrześcijanie mają prawo a nawet obowiązek modlić się o zbawienie wszystkich. W zakończeniu swego artykułu autor napisał, ze „urzeczywistnienie lub nieurzeczywistnienie piekła zależy od natężenia nadziei, miłości i zbiorowego wysiłku Kościoła (l.c., s. 29).

Wokół artykułu Hryniewicza rozwinęła się dyskusja teologów. Jednym z pierwszych polemistów był ks. Stanisław Małkowski (1978 a / 2000, 1978 b / 2000). Jego zdaniem kara piekła nie jest karą poprawczą trwającą tylko pewien czas. Powołując się na werset z Ewangelii (Mt 25,46): „I pójdą ci na mękę wieczną, sprawiedliwi zaś do życia wiecznego” ks. Małkowski stwierdził: „W zdaniu tym słowo ‘wieczny’ nie może mieć dwóch różnych znaczeń. Ks. Małkowski zakwestionował też  zasadność stwierdzenia, że powszechne zbawienie wprawdzie nie jest czymś pewnym, ale może być przedmiotem nadziei. Dla ks. Małkowskiego „samo oddzielenie sfery wiary od sfery nadziei jest czymś sztucznym. Miałbym więc wierzyć (na zasadzie posłuszeństwa) w jedno, a spodziewać się (na zasadzie pragnienia) drugiego?”.

W roku 1989 ks. Hryniewicz opublikował książkę: Nadzieja zbawienia dla wszystkich. Od eschatologii lęku do eschatologii nadziei. Książka  ta stała się przedmiotem sympozjum Sekcji Dogmatycznej Teologów Polskich. Opinie teologów były podzielone. Materiały z tej dyskusji opublikowano w dwóch źródłach. Jednym z nich była książka pod redakcją franciszkanina – ojca prof. Stanisława Celestyna Napiórkowskiego i Karola Klauzy (Napiórkowski i Klauza, 1992). Druga to zbiór tekstów wydrukowanych w specjalnym wydaniu miesięcznika „Więź” zatytułowanym „Puste piekło ?” (Majewski, 2000).

Ks. Hryniewicz wydał później jeszcze wiele książek, w których pisał na temat swojej koncepcji NPZ (Hryniewicz, 1997; 1997; 2001; 2002; 2003; 2004; 2005; 2006; 2007).

Najbardziej przystępnie przedstawił ideę NPZ w książce stanowiącej zapis „wywiadu-rzeki”, jakiego w roku 2001 udzielił redaktorom Elżbiecie Adamiak i Józefowi Majewskiemu (Hryniewicz, 2001). Na podstawie tego źródła przygotowałem następującą charakterystykę koncepcji NPZ w ujęciu Wacława Hryniewicza:

Ks. Wacław Hryniewicz to profesor Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który kieruje Katedrą Teologii Prawosławnej w Instytucie Ekumenicznym KUL i należy do Zakonu Oblatów Maryi Niepokalanej.

Od 25 lat ks. Hryniewicz głosi pogląd zwany „nadzieją powszechnego zbawienia”. Możliwość powszechnego zbawienia zaczął dostrzegać pisząc o „apokatastazie” (powrót do stanu pierwotnej doskonałości) w I tomie Encyklopedii Katolickiej KUL (1973).

W roku 1989 wydał książkę „Nadzieja zbawienia dla wszystkich” a siedem lat później (1996) ukazała się kolejna pozycja pt. „Dramat nadziei zbawienia”.  W roku 2001 wydano książkowy wywiad z ks. Hryniewiczem pt. „Nad przepaściami wiary”, w którym stwierdził:

„Będę głosił tę nadzieję [powszechnego zbawienia], dopóki oczu nie zamknę”.

Według ks. Hryniewicza: „Bóg  doprowadzi do siebie nawet najbardziej (…)  oporne stworzenia” a także: „(…) Bóg [pojedna] ze sobą najgorszych zbrodniarzy i grzeszników.”

Teologia nadziei zbawienia dla wszystkich nie przeczy istnieniu piekła. „Nadzieja nie usuwa oczyszczenia”, grzesznik „będzie musiał przejść przez gehennę”, lecz „bolesna terapia, męka i gehenna” nie będzie jednak trwała w nieskończoność.

Zdaniem ks. Hryniewicza męka wieczna, o której mówił Jezus, to „męka poprawcza, ku opamiętaniu”,  greckie słowo „kolasis” , tłumaczone jako „męka” [wieczna]  to kara lecznicza, a słowo „aionios”, tłumaczone jako [kara] „wieczna”  oznacza „trwająca wieki”, do skutku.

Sobór w Konstantynopolu potępił Orygenesa za tezę o pewności zbawienia szatana. Ks. Hryniewicz uważa, że o zbawieniu szatana Orygenes nie wypowiedział się wyraźnie. Wyraźniej niż Orygenes o możliwości zbawienia szatana pisał  św. Grzegorz z Nyssy, którego sobór w Konstantynopolu nie potępił. Sam ksiądz Hryniewicz uważa natomiast, że zbuntowane duchy mogą się nawrócić.

Nadzieję zbawienia dla wszystkich głosił współczesny teolog Hans Urs von Balthasar, którego Jan Paweł II mianował w 1988 r. kardynałem.

Papież Jan Paweł II pisze (w książce „Przekroczyć próg nadziei” z 1994 r.), że aby ktoś dojrzał do zjednoczenia z Bogiem, potrzebuje oczyszczenia.

W odczuciu ks. Hryniewicza„Kościół nie potępił nadziei powszechnego zbawienia”, wierzy on, że kiedyś ta idea zostanie włączona do nauczania Kościoła. Ks. Hryniewicz napisał: „Jeżeli pobłądziłem, to skoryguje mnie wspólnota wierzących”,  „Gdyby Bóg wiedział, że nie zdoła ocalić wszystkich, nie odważyłby się świata stworzyć”.

Ta charakterystyka NPZ posłużyła w badaniach przeprowadzonych w ramach niniejszej pracy do realizacji dwóch celów.

Po pierwsze, miała zapoznać z koncepcją NPZ osoby, które nie zetknęły się z nią.

Po drugie, chodziło o sprawdzenie, czy i w jakim stopniu badani znali wcześniej informacje składające się na tę charakterystykę. Każde ze zdań tej charakterystyki było wstępem do pytania, czy osoba badana zetknęła się wcześniej z daną informacją czy nie.

Badania nad opiniami ludzi o życiu po śmierci

5/5 - (3 votes)

Opiniami ludzi na temat życia po śmierci interesują się socjolodzy i psycholodzy religii.

W ramach badań religijności Polaków  przeprowadzonych  w roku 1998 na liczącej 1134 badanych reprezentatywnej próbie losowej osób w wieku powyżej 18 lat (Borowik i Doktór, 2001) pytano respondentów między innymi:  „Co staje się z nami po śmierci?”. Należało wybrać jedną z 8 odpowiedzi. Najwięcej badanych wybrało zdanie: „Jest coś, ale nie wiem co” (41,4 %). Wiarę w niebo i piekło („Idziemy do nieba albo do piekła”) zadeklarowało 27,1 %.  Opinię, że nie ma życia po śmierci („Nic, śmierć jest końcem”) zaakceptowało 10,2 %.  Brak opinii cechował 13,4 % badanych („Nie wiem, czy jest coś, czy nie ma”). Inne poglądy wyraziło 8,5 % odpowiadających. Wśród tych innych poglądów była wiara w powszechne zbawienie („Wszyscy idziemy do nieba” – 3,5 %), wiara w reinkarnację („Reinkarnujemy się, to znaczy po naszej  śmierci fizycznej rodzimy się znowu i znowu na tym świecie” – 2,9 %),  wiara w szczęśliwość typu buddyjskiego („Po tym życiu roztapiamy się w czymś w rodzaju wiecznego błogostanu” – 1,1 %)”.

W przedstawionej wyżej palecie poglądów, „sąd zgodny z nauką Kościoła” [w domyśle: rzymskokatolickiego – J.K] miało reprezentować zdanie „Idziemy do nieba albo do piekła” (Borowik i Doktór, 2001, s.111).  Choć Kościół Katolicki uczy, że istnieje także czyściec, czyli stan przejściowych cierpień przed przyjęciem do nieba, tym niemniej przytoczone tu zdanie rzeczywiście wydaje się najbliższe katolickiej ortodoksji. Pośrednim odbiciem tego jest fakt, że jeżeli badanych podzielić na grupy według stopnia religijności, który sobie sami przypisują, to w miarę jak rośnie stopień przypisywanej sobie religijności, wzrasta też odsetek osób wybierających omawiane zdanie  (zgadza się z nim 7,0 % osób niereligijnych lub mało religijnych;  37,0 % osób bardzo religijnych). Analogicznie, procent akceptujących omawiane zdanie rośnie wraz z częstością uczęszczania do kościoła (za słuszne uważa je 3,4 % nie chodzących do kościoła wcale lub chodzących rzadko; 62,5 % chodzących do kościoła częściej niż raz na tydzień).

Z punktu widzenia celu badań niniejszej pracy najistotniejsze są  dane dotyczące wiary w powszechne zbawienie. Są one bardzo fragmentaryczne. Dowiadujemy się, że globalny odsetek osób akceptujących tę wizję życia po śmierci wyniósł 3,5 %. Można obliczyć, że liczba bezwzględna takich osób wynosiła 40 (skoro wszystkich badanych było 1134). Autorzy referowanej pracy podają jeszcze tylko jedną liczbę odnoszącą się do tej wizji życia po śmierci, a mianowicie 9,4 % jako odsetek tych badanych, którzy przypisawszy sobie najwyższy stopień religijności wybrali zdanie: „Wszyscy idziemy do nieba”. Osób, które swą religijność oceniły na 7 w skali siedmiostopniowej było 138. Stąd wynika, że było 13 osób, które przypisały sobie najwyższy stopień religijności a zarazem uważały, że wszyscy ludzie po śmierci idą do nieba. Jeśli liczbę owych 13 badanych odniesiemy do liczby wszystkich 40 osób wierzących  w to, że po śmierci wszyscy idą do nieba, to okaże się, że wśród osób wierzących w powszechne zbawienie 32, 5 % badanych przypisało sobie najwyższą z możliwych ocenę własnej religijności. Jeżeli rozpatrywaną tu liczbę 13 badanych odniesiemy do ogółu zbadanych osób, to okaże się, że owe 13 osób wierzących w powszechne zbawienie  a zarazem we własnym odczuciu najbardziej religijnych, stanowiło jedynie nieco ponad 1 promil (0,0012)  całej próby 1134 badanych.

Idea powszechnego zbawienia może być rozumiana w różny sposób. Jedna z możliwości to przekonanie bądź przypuszczenie, że wszyscy ludzie będą zbawieni. Wydaje się, że odpowiedzi na pytanie omawiane powyżej dotyczyły takiej odmiany wiary w powszechność zbawienia.  Inna odmiana wiary w powszechność zbawienia to pogląd, że wszyscy ludzie mają możliwość uzyskania zbawienia, choć niekoniecznie je uzyskają. Uzyskanie zbawienia może wymagać spełnienia jakichś warunków. Niektórzy ludzie mogą wierzyć, że wszyscy ludzie są w stanie te warunki spełnić.

W omawianym badaniu proszono respondentów[1], aby ustosunkowali się do następujących zdań:

a) „Każdy może być zbawiony”.

Zdanie to zaakceptowało 70,5 % respondentów (czyli 799 osób). W grupach wyodrębnionych ze względu na deklarowany stopień religijności procent ten rósł niemal  równolegle do stopnia religijności: od 24,0 % w grupie osób niereligijnych, określających swą religijność przez wskazanie skrajnie niskiego, pierwszego stopnia siedmiostopniowej skali; do 77,5 % w grupie osób o silnej religijności, określonej przez nich liczbą 6.

W grupie osób o najsilniejszej religijności wyrażanej przez wybór 7 stopnia skali, odsetek osób sądzących, że każdy może być  zbawiony, wynosił nieco mniej, bo 67,2 %).

b) „Tylko ludzie religijni mogą być zbawieni”.

Ze zdaniem tym zgodziło się 11,9 %  badanych (czyli 135 osób) . Procent zgadzających się rósł systematycznie w miarę zwiększania się stopnia deklarowanej religijności: od 0 % w grupie niereligijnych do 20,6 % w grupie najbardziej religijnych.

c) „Tylko chrześcijanie mogą być zbawieni”.

Pogląd ten zyskał bardzo mało zwolenników – jedynie 4,3 % (czyli 49 osób). Najwięcej zwolenników (6,9 %) miał wśród osób skrajnie silnie religijnych (7 stopień skali); nie był w ogóle wybierany przez ludzi niereligijnych (1 i 2 stopień skali). Wśród osób określających swą religijność przez wybór stopni skali w przedziale 3-6, procent wybierających omawiane zdanie wahał się od 3,6 % do 5,4 %, ale nie było tu odpowiedniości między procentem akceptujących to zdanie a stopniem ich religijności.

d) „Tylko członkowie mojego wyznania mogą być zbawieni”.

To zdanie było wybierane niezmiernie rzadko, wśród ogółu badanych jedynie 0,5 % (6 osób) zgodziło się z nim. Zdania tego nie wybrała żadna z osób, która określiła swą religijność liczbą 1,2,3 i 7.

Pytanie o słuszność przedstawionych wyżej 4 zdań poprzedzone było prośbą o wybór jednego z trzech zdań: a) „Nie wierzę w zbawienie”; b) „Będą zbawieni tylko ci, którzy prowadzili godne życie”; c) „Zbawienie nie zależy od tego, jak ktoś prowadził swoje życie”.

Z punktu widzenia logiki niewiara w zbawienie wyklucza wiarę w powszechne zbawienie. Odpowiedzi żywych ludzi nie zawsze odpowiadają logice. Autorzy omawianego badania nie podali danych pozwalających ustalić, czy tego rodzaju sprzeczność logiczna u kogoś wystąpiła. Niewiarę w zbawienie zadeklarowało 12,7 % ogółu badanych, co z grubsza biorąc odpowiada częstości wyboru zdania, że „(…) śmierć jest końcem”. Niewiara w zbawienie była tym częstsza, im rzadziej respondent uczęszczał do kościoła. Nie wierzyło w zbawienie aż 54,8 % tych, którzy w ostatnich latach przed badaniem nigdy nie byli w kościele. Odsetek ten malał systematycznie, w miarę jak rozpatruje się kolejne grupy osób (łącznie wyróżniono ich 8), u których częstość chodzenia do kościoła jest coraz większa. Nie wierzyło w zbawienie tylko 7,6 % ludzi uczęszczających do kościoła raz w tygodniu; 3,1 % ludzi, którzy byli w kościele częściej niż raz w tygodniu; 0 % ludzi będących w kościele codziennie.

Autorzy referowanych badań (Borowik i Doktór, 2001, s. 117-118) stwierdzili, że niewiarę w zbawienie częściej deklarowali mężczyźni (16, 4 %)  niż kobiety (9,3 %), częściej osoby z wykształceniem wyższym (22,1 %) niż podstawowym (9,1 %). Większy odsetek niewierzących w zbawienie niż wśród ogółu badanych (12, 7 %) był wśród zarabiających ponad 4 tysiące miesięcznie (36,8 %), wśród mieszkających w miastach liczących ponad milion mieszkańców (22,0 %), wśród osób po 30. roku życia a przed 50. rokiem życia (brak danych liczbowych).


[1] Pytanie nr 35 brzmiało (Borowik i Doktór, 2001, s. 353): „Niezależnie od tego, czy postępowanie w tym  życiu jest ważne dla zbawienia, czy wierzy Pan/i, że wszyscy będą zbawieni, czy tylko niektórzy? [wyróżnienie moje – J.K.]. Które z poniższych twierdzeń jest najbliższe Pana/i przekonaniom?”. Niefortunnie się stało, że brak jest pełnej odpowiedniości między treścią wytłuszczonej części pytania a treścią pierwszego ze zdań do wyboru („Każdy może być zbawiony”). Przykład ten pokazuje, że trzeba osobno pytać o wiarę w realność  zbawienia wszystkich i o wiarę w możliwość zbawienia wszystkich.