Od XXXlX-go doXLV-go generalnego inkwizytora. Panowania Ferdynanda VI, Karola III, Karola IV i Ferdynanda VII

5/5 - (5 votes)

Ferdynand VI, starszy syn Filipa V, nastąpił po ojcu w r. 1746. Perez del Prado był wówczas generalnym inkwizytorem i pełnił: te obowiązki do roku 1758. W owej epoce zajął jego miejsce don Manu­el Quintano Bonifaz, arcybiskup Farsalu. Ten trzy­dziesty dziewiąty generalny inkwizytor Hiszpanii, stał jeszcze na czele inkwizycji w r. 1759, kiedy Ferdynand umarł. Korona przypadła Karolowi III, drugiemu synowi Filipa V, który wówczas zasiadał na tronie neapolitańskim. Panowanie jego trwało około lat dwudziestu dziewięciu, w ciągu których by­ło kilku inkwizytorów generalnych. Quintano Bo­nifaz, wygnany w r. 1761.’ Filip Bertrand biskup Salamanki czterdziesty naczelnik inkwizycji zmar­ły w r. 1783, i Augustyn Rubin de Cevalos, biskup z Jaenu, czterdziesty pierwszy inkwizytor general­ny, który sprawował ten urząd jeszcze w r. 1788, to jest w chwili śmierci Karola III.

Szczęśliwe zmiany pojęć i ciągle wzrastający postęp światła i filozofii, zmusiły święte oficjum zwolnić swą dawną srogość. Wprawdzie zawsze jeszcze rządziło się ono tymi samymi prawami, lecz stosowano je coraz rzadziej; a chociaż liczba spraw była zawsze prawie ta sama, bo święte oficjum nieprzestanie dopuszczało wszelkie denuncjacje, mimo jednak tego na sześćset rozpoczętych spraw zaledwie dziesięć było osądzonych; bo prawie zupełnie znikły przesądy, z powodu których lekkie winy uważano za ciężkie. Za obu tych panowań inkwizytorowie nagle przybrali system umiarkowa­nia, nieznany w historii inkwizycji. Prawie wszyst­kich oskarżonych po lekkiej sekretnej pokucie uwalniano, a jeżeli których skazywano na relaksację lub na kary publiczne, to tak rzadko i szczu­pło w stosunku do poprzedzających periodów, że jeżeli porównamy panowania Ferdynanda VI i Ka­rola III z panowaniem Filipa V ich ojca, zdaje się, że je przedzielały wieki.

Przez czterdzieści trzy lata życia tych synów Filipa, auto-da-fe stały się tak rzadkie, iż w ogóle liczą tylko dwieście czterdzieści pięć skazań, z któ­rych 14 tylko na śmierć, a resztę na uwięzienie. A tak święte oficjum pozostało tylko cieniem owe­go potwornego trybunału, przed którym jeszcze na początku tego samego wieku drżeli wielcy i mali. Wolno-mularstwo i jansenizm prawie zupełnie zaj­mowały inkwizytorów owej epoki. Papież Klemens XIV wydał nową bullę ekskomunikacyjną przeciw wolnym mularzom, a jezuici wówczas wielce wpły­wowi w Hiszpanii, prześladowali wszystkich niepodzielających zdań Moliny o łasce i wolnej woli, których oznaczano nazwą janseniatów. Nienawiść jednej strony ku drugiej wywoływała wzajemne oskarżenia i obronę błędnych wniosków; inkwizycja często poprzestawała na potępianiu ich książek Ta scholastyczna wojna trwała do czasu wygnania jezuitów z królestwa Hiszpanii, które nastąpiło w r. 17G9, za panowania Karola III.

Jednocześnie wskutek zmiany systemu, zaczę­to dopuszczać w Hiszpanii naukę przeciwną zasa­dom ultramontanizmu, tein samem sprzyjającą pra­wom monarchy. Były to jednak te same opinie, za które skazano jako heretyków i bezbożnych tylu prawników i znakomitych uczonych. To co nazywa­no zbrodnią na początku XVIII stulecia, w pięćdzie­siąt lat później stawało się cnotą. Jakkolwiek nag­łe było to przejście, pojmujemy, że nastąpić nie mogło przynajmniej bez spiesznego przebycia sto­pniowania. To też n. p. wygnanie jezuitów pozos­tawiło po sobie bardzo potężną frakcję w inkwizycji, która chciwie przyjmowała wszelkie doniesie­nia przeciwko ludziom, którzy wy wołali to wygnanie lub którzy przynajmniej byli jego stronnikami. — W liczbie takich osób znajdował się hrabia de Roda minister sekretarz stanu, który żądał wygnania Towarzystwa Jezusowego; dwóch arcybiskupów i trzech biskupów, członków rady nadzwyczajnej, którzy głosowali za wygnaniem; Campomanes uczo­ny literat i filozof; hrabia de Florida Blanca, minis­ter i sekretarz stanu; hrabia poseł we Francji, Paweł 01avide prefekt Sewilli, hrabia Riela minister wojny, Clavio uczony naturalista, Benedykt Bayle wielki matematyk, Tomasz Iriate głęboki literat, i tylu innych obwinionych o wyzna­wanie filozoficznych opinii, które nazwano bezbożnymi. Wiele osób prześladowano także za janse­nizm; ale wytoczone im procesy pozostawały bez skutku; gdy frakcja jezuitów wkrótce swój wpływ straciła, znalazła się w niemożności urządzania tych spraw i zamilknąć musiała.

Inkwizycją hiszpańska za panowania Karola III prześladowała także francuskiego księdza Clementa, później biskupa wersalskiego. Gdy bawił w Madry­cie, gorliwy o czystość nauki, sądził, że należy ko­rzystać z dobrych usposobień dworu i ziścić tak często chybiające nadzieje. Ułożył on projekt o poddaniu inkwizycji pod rozporządzenie każdego diecezjalnego biskupa; o zobowiązaniu wszystkich zakonników i zakonnic do uznania diecezjalnego biskupa za swojego zwierzchnika i do słuchania go; o niedozwalanie na żadne różniące się szkoły teologii.

Gdyby ten Francuz znał dobrze Hiszpanię i stan ówczesnych mnichów, byłby niewątpliwie przewi­dział, na jakie naraża się prześladowania, ponieważ uzbroił przeciw sobie dwie tak potężne korporacje jak inkwizytorowie i zakonnicy. I rzeczywiście gdy szpiedzy wywiedzieli się o jego zamiarze, denuncjowali świętemu oficjum księdza Cleinenta jako heretyka, lutra, kalwinistę i nieprzyjaciela wszyst­kich zakonów. Tymczasem inkwizycja dawniej tak śmiała, nie odważyła się aresztować księdza Clementa, bo go dwór protegował, i skończyło się na tern, iż schronił się do Francji.

Mimo istniejących jeszcze wówczas nadużyć, wy­znać należy, że inkwizytorowie za czasów Ferdy­nanda IV i Karola III byli to ludzie niezmiernie umiarkowani, w porównaniu do inkwizytorów z cza­sów Filipa V, a mianowicie do jeszcze dawniej­szych.

Karol IV wstąpił na tron dnia 17 listopada 1788 r., gdy czterdziesty pierwszy inkwizytor ge­neralny Cevallos jeszcze urząd swój sprawował. Cezallos umarł w r. 1792 i zastąpił go don Manuel Abady la Sierra, arcybiskup Selimbryi; ale dwór zmusił tego czterdziestego drugiego inkwizytora generalnego do wzięcia dymisji, czego tenże dopeł­nił w r. 1794 Następnie król mianował czterdzies­tego trzeciego inkwizytora generalnego, w osobie kardynała arcybiskupa Toleda, don Franciszka Lorenzana, którego także skłonił do usunięcia się i do oddania w r. 1799 swojego miejsca arcybiskupowi don Romanowi Józefowi de Arce, patriarsze Indii. De Arce czterdziesty czwarty inkwizytor general­ny, stał jeszcze na czele hiszpańskich inkwizyto­rów, gdy Karol IV abdykował na rzecz swojego syna.

Za panowania Karola IV oświecenie zaczynają­ce przenikać do Hiszpanii, poczyniło od połowy XVIII wieku znaczne postępy. Dwie wielkie przeszko­dy tamujące jego rozkrzewianie się, już nie istniały od czasu reformy sześciu kolegiów Kastylii i od wygnania jezuitów.

Margrabia de la Ronda, główny sprawca tego podwójnego politycznego środka, umiał wzbudzić powszechne współubieganie się i we wszystkich klasach rozkrzewiać światło i gust do nauki; w przeciągu dwudziestu lat, które poprzedziły rządy tego monarchy, wykształciło się mnóstwo ludzi za­służonych i wystąpiło wpośród zdziwionej Hiszpanii.

Ale wypadek najbardziej stanowczy, najwięcej wpływający na wyswobodzenie ludów i na po­wrót społeczności do zasad prawa przyrodzonego, wywarł w Hiszpanii przeciwny skutek i zatrzymał popęd dany Hiszpanom przez filozofów i uczonych tego narodu. Mówimy tu o rewolucji francuskiej. Mnóstwo dzieł o prawach człowieka i obywatela, o prawach ludu” i narodów w tej chwili ukazało się we Francji i zalało Hiszpanię. Karol IV monarcha samowładny, zatrwożył się zasadami wyznawanymi przy jego granicach.  Wiedział, że poddani jego chciwie czytają wszystkie utwory spłodzone przez ducha wolności i że we wszystkich prowincjach krzewią się nowe pojęcia. Ministerium zatem hisz­pańskie w zamiarze zachowania despotycznej wła­dzy, obawiając się zarazy, dla powstrzymania poli­tycznej francuskiej doktryny, uciekło się do środka cofnięcia wstecz umysłu ludzkiego. Polecono gene­ralnemu inkwizytorowi przejmować wszystkie francuskie książki i dziennik; każdy więc inkwizytor dokładał wszelkich starań do przeszkodzenia tajem­nemu ich wprowadzaniu do Hiszpanii. Pierwszy minister hrabia Florida Blanca nie poprzestał na tym środku; w następstwie przyjętego systemu na­kazał zniesienie katedr prawa przyrodzonego i pra­wa narodów we wszystkich uniwersytetach i innych zakładach wychowania publicznego. Na koniec rząd wydał inkwizytorom wyraźny rozkaz sprzeciwiania się wprowadzaniu i krążeniu książek wydawanych przez zwolenników nowoczesnej filozofii, jako prze­ciwnych najwyższej władzy i odrzuconych przez Pismo święte, oraz denuncjowania świętemu oficjum wszystkich osób znanych ze swojej przychyl­ności dla zasad francuskiej rewolucji.

Trudno policzyć ile wskutek tego środka rządu Karola IV posypało się denuncjacji. Oskarżano pra­wie wszystkich młodych uczniów hiszpańskich uni­wersytetów i wielu ludzi pierwszych stopni monarchicznego towarzystwa, ale surowość rządu i gor­liwość inkwizytorów, ten tylko wydały skutek, że się zrodziła niezmierna ilość spraw, których in­strukcję prawie zawsze zawieszano dla braku do­wodów, i które dodały nowej siły liberalnym ideom, jakie właśnie wytępić chciano.

Z licznych procesów w owej epoce wytoczonych, niektóre zasługują na uwagę. Proces Marsylczyka Michała des Rieux, znanego w Hiszpanii pod nazwą człowieka natury, przedstawia przerażającą ka­tastrofę, która oburza duszę na niegodziwe se­kreta inkwizycji. Michała des Rieux aresztowano w roku 1791 jako heretyka i wtrącono do wię­zień świętego oficjum. Był to bardzo światły czło­wiek, który w najlepszej wierze oświadczył inkwi­zytorom, że czytanie dzieł Voltaire i Rousseau tu­dzież innych filozofów, doprowadziło go do przeko­nania, że najpewniejszą religią jest religia natu­ralna, inne zaś są tylko wynalazkiem ludzkim, że w badaniach swoich miał on tylko na celu wykry­cie prawdy i że zamierzał porzucić religię naturalną a wrócić do religii katolickiego kościoła, jeżeli mu kto dowiedzie, że był w błędzie.

Jeden biskup podjął się go nawrócić; ponieważ był bardzo wymowny, więc mu się udało j człowiek natury okazał wtedy usposobienie do pojednania się z kościołem; święte oficjum potajemnie zgodzi­ło się na to, ponieważ des Rieux nie był zatwardzia­łym heretykiem, miał więc wystąpić na szczegółowym auto-da-fe dla odbycia pokuty; lecz że tajono przed nim wypadek procesu, zdziwił się zatem mocno, widząc pewnego poranku wchodzących do jego więzienia familiarów, żądających aby przy­wdział san benito, dozwolił uwiązać sobie sznur ko­nopny i iść z zieloną woskową świecą w ręku, dla wysłuchania wyroku w sali audiencjonalnej. Nie­szczęśliwy przeraża się, gniewa i tylko sile ulega. Zaledwie ukazał się we drzwiach sali, postrzega wielkie zgromadzenie przybyłe dla przypatrzenia się auto-da-fe, przestaje być panem siebie, unosi się przeciw barbarzyństwu inkwizytorów i słychać jak przemawia w te słowa: „Jeżeli prawda, że reli­gia katolicka zaleca czynić to co czynicie, jeszcze raz jej się odrzekam, bo niepodobieństwem jest, aby religia pozbawiająca czci ludzi szczerych, była praw­dziwą.” Natychmiast doprowadzono go do więzienia, gdzie nieustannie żądał, aby go zaprowadzono na stos, aż wreszcie znudzony oczekiwaniem na katów powiesił się, połknąwszy pierwej kawałek płótna, aby się prędzej mógł udusić. Taki był opłakany koniec człowieka natury, gdyby był wiedział jaki go los czeka, zapewne nie byłby zadał sobie śmierci.

Proces wytoczony don Ludwikowi de Urguijo, dowodzi także, iż w pierwszych latach panowania Karola IV, święte oficjum wróciło było do swojej groźnej postawy. Kawaler Urguijo, zanim został mi­nistrem, znany był ze swój wielkiej nauki i zami­łowania filozofii, tudzież niezależności myśli. Inkwizycja zamierzała aresztować go, gdy hrabia Aran-da, pierwszy minister, zaprojektował królowi wta­jemniczenie tego młodzieńca w sprawy publiczne i wyjednał mu nominację w roku 1792 na pierw­szego urzędnika w pierwszym wydziale sekretariatu stanu. Inkwizytorowie widząc wyniesienie czło­wieka przeznaczonego na ich ofiarę, ucichli.

Urgugijo kolejno doszedł do stopnia pierwszego ministra, dowiódł że zna sztukę oceniania czasu i ludzi, dokładał wszelkich starań ku wytępianiu nadużyć i wszystkiego co się sprzeciwiało postępo­wi światła; w skutek tego korzystał ze śmierci pa­pieża Piusa VI, i wydobył Hiszpanię z pod zawisło­ści Watykanu, tudzież wymógł podpisanie dekretu wracającego biskupom przywłaszczone sobie przez dwór rzymski ich prawa. Tak śmiały krok musiał doprowadzić do reformy inkwizycji; minister prag­nął nawet, aby ją zupełnie zniesiono i aby jej ma­jątki oddać dobroczynnym zakładom i na użytek publiczny. Zredagował stosowny dekret i przedsta­wił go królowi do podpisu; lecz wkrótce ofiara nędz­nej intrygi, ten minister filantrop, popadł w nie­łaskę. Wtedy to święte oficjum usiłowało napo-wrót pochwycić swoją zdobycz. Urguijo zamknięty w wilgotnych więzieniach, trzymany w nich był w jak największej tajemnicy, aż do czasu abdykacji Karola IV. Urguijo umarł w Paryżu w r. 1817.

Inkwizytorów hiszpańskich zajmowały jeszcze inne odznaczające się sprawy, jak z powodu janse­nizmu tak i z powodu zasad, które posłużyły za podstawę ustawom cywilnym dla francuskiego kleru za konstytuanty. Janseniści mianowicie stanowili przedmiot nowych prześladowań, bo gdy w r. 1798 otrzymali na nowo pozwolenie powrotu do Hiszpa­nii, obecność ich zakłóciła spokojność, którą się po ich wygnaniu cieszono, postępowali zaś tak niepoli­tycznie, że rząd ujrzał się zmuszonym do powtór­nego ich wygnania z królestwa.

Dowodem, że inkwizycja podnosiła dumną głowę był jeszcze proces wytoczony sławnemu księciu Pokoju, kuzynowi króla i królowej, przez żonę swo­ją donnę Marię Teresę de Bourbon. Pojmuje­my jakiej trzeba było zręczności i intryg, aby ude­rzyć na osobę mającą tak dobrze ustalone względy -Godoy, książę Pokoju, obwiniony został przed świę­tom oficjum wskutek intryg spowiednika królo­wo j i kilku innych duchownych, jako podejrzany o ateizm, bo się od lat ośmiu nie spowiadał, i że wiódł skandaliczne życie obcując z wielu kobietami.

Stojący na czele inkwizycji generalny inkwizy­tor Lorenzana, człowiek dobroduszny i bojaźliwy, nie śmiał postanowić aresztowania księcia; wielcy kierownicy tego interesu potajemnie udali się do papieża, żądając nakazu aresztowania tego księcia, co Lorenzana byłby dokonał, ale Napoleon Bonaparte, generał Rzeczypospolitej Francuskiej, prze­jął w Genewie papieskiego kuriera, wiozącego list, którego potrzebowano w Madrycie. Francuzki generał uznał, że z powodu dobrego porozumienia, jakie istniało między dworem francuskim a rządem hisz­pańskim, użyteczną będzie rzeczą uwiadomić księ­cia, o uknutej przeciw niemu intrydze, i polecił ge­nerałowi Perignonowi, wtedy ambasadorowi w Ma­drycie, aby przejętą korespondencję doręczył księciu Pokoju. Tym sposobem ten faworyt znalazł się w możności zwichnięcia zamiarów swoich nieprzy­jaciół i usunięcia generalnego inkwizytora Lorenzany.

Za przykładem, który dał Urguijo, minister sekre­tarz stanu Melchior de Jovanellos przedsięwziął zreformowania świętego oficjum, mianowicie pod względem zakazu książek; lecz gdy postradał urząd, natychmiast denuncjowano go inkwizycji jako nieprzyjaciela; wskutek czego wygnany, został na Majorkę.

Od lat kilku nie wydali inkwizytorowie żadnego wyroku o relaksacji skazanego, a jednak w r. 1805 święte oficjum w Saragossie wziąwszy pod sąd pewnego plebana, który głosił i popierał zdania przez kościół potępione, z powodu jego uporu, po­czyniło mu tak ciężkie zarzuty, iż inkwizytorowie nie mogli wstrzymać się od skazania go na relaksację. Pleban ten niebezpiecznie zachorował i umarł w wię­zieniu; rada najwyższa zabroniła dalszego prowa­dzenia sprawy przeciw zmarłemu, aby przeszko­dzić spaleniu jego portretu.

Była to już ostatnia osoba skazana na śmierć przez święte oficjum, i karę tę zapewne by złago­dzono, gdyby pleban nie był umarł w chwili, kiedy rada najwyższa zrewidować miała jego sprawę.

W rok po tym ostatnim skazaniu na karę główną bardzo ważne zamieszki polityczne nastąpiły w Aranjuezie; tyle one przeraziły Karola IV, iż wolał zrzec się korony na korzyść swojego starsze­go syna, księcia Asturii, aniżeli narażać dni swoje i swojej małżonki.

Nowy król zaczął panować d. 19 marca 1808 r. pod imieniem Ferdynanda VII, pierwej nim ogło­szono publicznie akt abdykacyjny jego ojca. Ka­rol IV wkrótce zaprotestował przeciw tej abdykacji, oświadczając że nie była dobrowolną. Ferdy­nand nie zważał wcale na protestację i w rodzinie królewskiej zaszła niezgoda.

„Wiadomo jakim sposobem Napoleon korzystał z tej okoliczności i detronizował Bourbonów na pół­wyspie, a oddał koronę hiszpańską bratu swojemu Józefowi; ale nie wszyscy może wiedzą, że Ferdy­nand VII pisał wówczas z Walencji do króla Józe­fa, winszując mu i prosząc go o przyjaźń, i że jednocześnie rozkazał wszystkim Hiszpanom, aby uznali nowego króla.

Naród, który tak uprzejmy pan ustępował drugie­mu obcemu panu, jak się ustępuje bydło, odmówił po­słuszeństwa królowi, narzuconemu sobie przez francuskie bagnety, powstał, pokonał generała Duponta pod Bayleą, i zmusił nowy dwór do przejścia za rzekę Ebro. Wskutek tego Napoleon osobiście wkroczył do Hiszpanii z potężną armią, wygrał bitwy pod Burgosem i Guadarramą, a Madryt poddał mu się przez kapitulację.

Chociaż w skutek zajęcia królestwa przez woj­ska francuskie, inkwizycja już była prawie zniesio­na, a czterdziesty czwarty inkwizytor generalny od dawna urzędować przestał, Napoleon jednak prag­nąc sobie zjednać stronników w Hiszpanii, 4 grud­nia 1808 postanowił w Chamartinie, wiosce pod Madrytem, znieść trybunał świętego oficjum jako zagrażający munarcAizmowi,k3LZ&ł zrobić auto-da-fe prawie ze wszystkich procedur znalezionych w archiwach Najwyższej Rady, a zachować regestra i breva rzymskie jako mogące być przydatne.

Wszyscy Hiszpanie zapewne byliby poklasnęli temu zniesieniu, gdyby go nie był postanowił cu­dzoziemiec ; ale okoliczność ta zraniła miłość włas­ną Kastylianów, a mało brakowało, aby przez nie­nawiść dla cudzoziemca nie przywrócono znowu świętego oficjum. Usłużni stronnicy inkwizycji już ten czyn Napoleona wzięli sobie byli za pre­tekst do żądania utrzymania wspomnianego trybu­nału. Szczęściem liberalni Hiszpani innego byli zdania, i przy każdej sposobności przygotowywali umysły do widoku uroczystego obalenia tej instytucji.

Wkrótce deputowanych hiszpańskich zgromadzonych w Kadyksie i opatrzonych w nieograniczone upoważnienia, dla rozpraw i postanowień co do punktów wskazanych w ich listach zwołujących, instalowano jako zgromadzenie narodowe. Odro­czyli oni wszystkie zrzeczenia się i transakcje do­konane w Bayonnie oraz wszelki akt mogący wyjść od króla, dopóki ten pozostawać będzie pod władzą Napoleona.

Po jednej z najświetniejszych rozpraw ogłoszo­no wolność prasy. Jednocześnie znikły prawa panów, liczne przywileje i inne pozostałości feudalnego . rządu, a konstytucję hiszpańską uroczyście pro­mulgowano w Kadyksie, na końcu r. 1812. Wszyscy Hiszpani przyjęli ją z zapałem.

Konstytucja zatem zniosła niejako inkwizycję, niemniej generalne kortezy uznały za obowiązek należny hiszpańskiemu narodowi, znieść w sposób wyraźny i stanowczy barbarzyńską instytucję, któ­ra tak silnie przyczyniła się do wszelkich jego nie­szczęść, stawiać nieprzeparte przeszkody rozwojowi umysłu ludzkiego, ścigając nawet myśl samą i trzy­mając uwięzioną cywilizację w ciasnych nieustannie zakreślonych jej granicach.

Zniesienie to postanowione zostało większością trzech części głosów, a prawie wszyscy oponujący bronili inkwizycji żądając jednak zmiany jej form.

Zewsząd błogosławiono reprezentantów Hiszpanii za zniesienie znienawidzonego trybunału, zewsząd dziękowano im za zwycięstwo odniesione nad ciem­notą i fanatyzmem, zabobonami i przesądami, słowem umysły tak były usposobione do tego nowego od dawna upragnionego kroku, że każdy widział, iż go sankcjonuje opinia publiczna.

Po zniesieniu inkwizycji, kortezy zajęły się re­formą zakonów. Zredukowały liczbę klasztorów i utrudniły przyjmowanie nowicjuszy. Deputowa­ni obmyślili także środki uszczuplenia duchownych majątków, których po części użyli na pokrycie długów krajowych; ale wszystko to czynili z naj­większą przezornością i wstrzymali się od wszel­kiego ostatecznego postanowienia. Pozostawiono mnichom możność sekularyzacji; wyznaczono pła­ce występującym z klasztorów; a co do kapituł du­chownych, ograniczono się na zawieszeniu prebend bez obowiązku.

Na nieszczęście wszystkie te zbawienne reformy pozostały bez użytku. Zima 1812 roku wytępiła nieśmiertelne falangi Napoleona, zwycięzcy z pól Austerlitz i Marengo znaleźli grób w lodach półno­cy, a Ferdynand VII wrócił do Hiszpanii w marcu 1814 r. Wkrótce otoczyli go ludzie przejęci gotyckimi ideami i przesądami, bez zdolności, obcy światłu wieku i powodujący się jedynie namiętnościami. Ci zawładnęli rządem. Pierwszą czynnością Ferdy­nanda VII było przywrócenie inkwizycji, której na­czelnikiem” został don Franciszek Mier y Compillo biskup Almeiry.

Ten czterdziesty piąty inkwizytor generalny na początku r. 1815 wydał edykt, który pomimo swo­ich niedorzecznych zasad, byłby przyniósł zaszczyt świętemu oficjum, lecz doświadczenie nauczyło, że ła­godność i umiarkowanie, zalecane werdyktach inkwi­zytorów, prowadzą wnet za sobą najopłakańsze rezul­taty. I rzeczywiście denuncjacje zrodzone przez nie­nawiść, zazdrość, zemstę i ducha stronniczego, nigdy nie wydały w Hiszpanii tylu zgubnych następstw, jak w owej chwili. Szczęściem papież Pius VII zniósł torturę; ale tajemne więzienia i galery na­pełniły się nowymi ofiarami inkwizycji, a wyspy za­ludniły się dostojnymi wygnańcami.

Srogość obejścia z członkami obu izb kortezów i ludźmi, którzy w czasie wojny najlepiej służyli Hiszpanii, sprawiedliwie obawiać się kazała odro­dzenia w tym królestwie wieków ciemnoty i barba­rzyństwa, w których dziesiątkowano ludność. Ale nieprzeparta siła opinii toczyła nieustanną walkę przeciw zbrojnemu despotyzmowi i świętemu oficjum. Na wyspie Leon dał się słyszeć okrzyk swo­body, i te same wojska, które tam zgromadzono dla okucia w kajdany ludów Ameryki, znowu w r. 1820 ogłosiły tę samą konstytucję, które przed ośmiu laty Hiszpani krwią własną skropili. Nagle wszyst­kie prowincje oświadczyły się za konstytucyjnym rządem. Gotycka budowla, na której spoczywało samowładztwo, nie znajdując podpory w narodzie, runęła sama przez się, a inkwizycją, jej familiarowie i stosy zniknęły z kastylijskiej ziemi. Wszędzie gdziekolwiek istniał inkwizycyjny trybunał, naród wysadził drzwi jego, uwolnił jęczące tam ofiary, zburzył pałace inkwizytorów i ich okropne więzie­nia, skruszył okropne narzędzia tortur, a wzniósł konstytucyjne trofea na placach przez tak długi czas kalanych przez nienawistne zamczyska.

I dla Portugalii wybiła także godzina oswobo­dzenia. Luzytanie naśladowali Hiszpanów, i teraz współubiegają się z nimi w przywiązaniu do no­wego porządku rzeczy.

Następnie absolutna władza i inkwizycją wal­czyły znowu ze swobodą i tolerancją, fanatyzm pod­nosił obrzydłą głowę, rodząc rozmaite niezgody i z mieczem w ręku pragnął odzyskać swoje pano­wanie ; ale światło cofać się nie może, ludy półwys­pu poznały rozum i prawdę, nadeszła chwila ich tryumfu, a panowanie ciemnoty i samowoli prze­minęło na zawsze.