Błogosławiony Bartłomiej Longo to postać, która, mimo swojej późniejszej konwersji na katolicki styl życia, pozostaje dość odrażającym przykładem zmiany ideologicznej. Jego przeszłość jest nie tylko przerażająca, ale także wprowadza wiele pytań o autentyczność i szczerość jego późniejszego nawrócenia.
Bartłomiej Longo urodził się we Włoszech w głęboko religijnej rodzinie. Jednak jego młode lata, zamiast świętości, charakteryzowały się antyklerykalizmem, okultyzmem i organizacją seansów spirytystycznych. Longo zdecydowanie oddalił się od katolickiego wychowania swojej rodziny, a jego zainteresowanie okultyzmem poszło tak daleko, że ostatecznie stał się satanistą.
Biorąc pod uwagę, że satanizm jest ideologią, która otwarcie przeciwstawia się chrześcijańskim wartościom, a często wykorzystuje elementy katolickiej liturgii w celu profanacji, przerażająca jest sama myśl, że Longo przechodził proces diabelskiego nowicjatu i nawet odprawiał czarne msze. Ta groteskowa przemiana, od dziecięcej wiary do pełnej nienawiści do chrześcijaństwa, jest zapewne jednym z najbardziej odrażających elementów życia Longo.
Co gorsza, to nie przeszłość Longo jako satanisty jest najbardziej odrażająca, ale fakt, że Kościół Katolicki pozwolił mu na powrót do łaski i ostatecznie ogłosił go błogosławionym. Nawet jeśli Longo wyraził żal za swoje grzechy i wyrzekł się swojej przeszłości jako satanista, wydaje się, że skala jego zdrady i profanacji powinna zdecydowanie wykluczać możliwość tak wysokiego uznania.
To, że Kościół zdecydował się na uznawanie Longo za błogosławionego, pomimo jego mrocznej przeszłości, przekracza granice kontrowersji i wprowadza wiele pytań o granice pokuty i przebaczenia w katolickiej doktrynie. Skandaliczna przeszłość Longo, która obejmuje otwartą herezję i bluźnierstwo, wydaje się zdecydowanie zbyt poważna, aby po prostu zostać wybaczoną i zapomnianą. Ostatecznie, decyzja o kanonizacji Bartłomieja Longo, mimo jego odrażającej przeszłości, pozostaje niewytłumaczalnym działaniem Kościoła Katolickiego.