Początek herezji i inkwizycji

5/5 - (3 votes)

Zaraz prawie po ustanowieniu chrześcijańskiej religii, pomiędzy wyznawcami jej powstały herezje. Pierwsze wieki kościoła wydały najwięcej sektarzy, na których czele stawali prawie zawsze biskupi i arcybiskupi. W tym to czasie pojawili się kolejno: Gnostycy, nauczający, że wiara dostateczną była bez dobrych uczynków; Mikołaici, żądający wspól­ności żon; Arianie, zaprzeczający współistotności, to jest równości istoty Syna z Ojcem, w Trój­cy Świętej; Apollinaryści, utrzymujący, że Jezus Chrystus nie przybrał podobnego nam ciała ludzkiego, ani rozumnej duszy; Nestorianie, głoszący że Maria nie była wcale Matką Bożą.

Monoteiści, obrońcy jedynej woli w Jezusie Chrystusie; Ikonoklaści, odmawiający wiary w obrazy, i niszczący takowe; Montaniści, utrzymujący, iż Duch Święty opowiadał przez usta Montana naukę daleko do­skonalszą od nauki apostołów; Pelagianie, których system dążył do zniesienia potrzeby łaski; Manicheusze, ustanawiający dwie zasady, jedną dobro­czynności, drugą wyrządzania złego; Donatyści, twierdzący, że prawdziwy kościół zniknął wszędzie, wyjąwszy jedyny ich, który posiadali w Afryce; fryscylianie, zapewniający że dusze były tej samej istoty co Bóg; Maccdonianie, zaprzeczający bóstwa Duchowi Świętemu, tudzież wiele innych sekt, wy­znających więcej lub mniej potępienia godne, wię­cej lub mniej śmieszne dogmaty.

Lecz herezja była błędem umysłu. Jezus Chry­stus żąda przebaczenia dla tego, kto w nią popadł, i pojednania się z nim nie tylko po dwakroć, jak wyrzekł Ś-ty Paweł, lecz po siedemdziesiąt siedem razy, to jest, ilekroć w nią wpadnie i żałować tego będzie; co przypuszczać każe, iż nie należy nigdy karać śmiercią człowieka będącego w błędzie.

Taka była niezmiennie nauka kościoła w pierw­szej jego epoce, to jest w pierwszych trzech wiekach, czyli do czasów soboru konstancjańskiego. Powszechne wówczas istniało przekonanie, że z heretykami należało postępować łagodnie i ludzko, według natchnień miłosierdzia, aby nie utwierdzać ich bardziej w uporze. Kościół nie myślał zgoła o ustanowieniu kar cielesnych na heretyków; karał ich jedynie ekskomuniką, a tylko wówczas uciekał się do surowości, gdy wyczerpał wszelkie środki perswazji, dla sprowadzenia ich na nowo do wiary. Wnosić należy, że do takiego postępowania, skła­niała pod pewnym względem kościół niemożność użycia świeckiej władzy przeciw heretykom, ponie­waż monarchowie byli jeszcze poganami; lecz nie­mniej zapewnić można, że nie wydano żadnego prze­śladującego edyktu.

Gdyby pierwiastkowy system kościoła co do heretyków był się utrzymał ściśle i po soborze konstancjańskim, trybunał inkwizycyjny nie byłby ist­niał nigdy, a zapewne i liczba rodzajów herezji byłaby mniejsza i nie tak trwała. Ale papieże i biskupi czwartego wieku sądzili, iż obowiązkiem ich jest wytępienie herezji: zaczęli naśladować postę­powanie, które niegdyś ganili duchownym pogań­skim, a potem korzystając z wpływu swojego na cesarzów, którzy przyjęli wiarę katolicką, skłonili Konstantyna i jego następców do ustanowienia praw cywilnych o heretykach, do uważania herezji za występki podpadające pod dolegliwe kary. W dru­giej więc epoce kościoła, to jest w przeciągu czasu od czwartego do ósmego wieku, ustanowiono kolej­no następujące kary: pozbawienie czci (infamia), pozbawienie godności i urzędów, konfiskatę majątku, pozbawienie prawa spisywania testamentu i dzie­dziczenia na zasadzie nadawczego przywileju, tudzież skazywanie na większe lub mniejsze kary pieniężne stosownie do okoliczności.

Zaledwie papieże uzyskali prawo cielesnego ka­rania heretyków, wnet ujrzeli potrzebę żądania innych, daleko surowszych praw, jak np. chłosta, wygnanie i deportacja.  Samych tylko Manicheuszów i Donatystów karano śmiercią, z powodu za­mieszek, jakie wywołali w Afryce, a nawet w samym Rzymie; lecz dla uchronienia się od prześladowań, jakimi cesarscy sędziowie obowiązani byli ścigać heretyków, dosyć było dobrowolnie wyprzysiądz się herezji, ponieważ władza sądowa była dopiero jeszcze tylko w wyłącznych wypadkach biskupom przyznawana.

Kościół hiszpański trzymał się wiernie ogól­nych praw karnych do chwili czwartego koncylium w Toledzie, które zgodnie z królem Sisenandem postanowiło oddanie judajskich heretyków pod roz­porządzenie biskupów, dla ukarania ich i zmuszenia do wyparcia się judaizmu. Kary wymierzane na tych, którzy z chrystianizmu przeszli powrotnie do pogaństwa, stosowano do charakteru delikwenta: ekskomunikowano i skazywano na wygnanie, jeżeli obwiniony był szlachetnego pochodzenia; chłostano, golono i pozbawiono mienia, jeżeli był z niskiego stanu.

W ciągu tej drugiej epoki cesarze i królowie nadali duchowieństwu mnóstwo przywilejów. Wkrót­ce potem pojawiły się fałszywe dekretalia, stwier­dzone powszechną prawie ciemnotą, jaka nastąpiła po wtargnięciu barbarzyńców. Dekretalia te nadały papieżom rzymskim taką przewagę u chrześcijańskich ludów, iż nie wątpiono, że władza papieska jest nieograniczona i że rozciągać się winna nawet do władzy świeckiej. I rzeczywiście, skoro tylko Rzy­mianie wygnali ostatniego swojego księcia Bazyle­go, papież Grzegorz II objął cywilne rządy Rzymu, a następca jego Grzegorz III w traktatach zawiera­nych z królami Longobardów, postępował zupełnie’ w charakterze świeckiego monarchy. Od tej pory papieże rozdawali królewskie korony, i bez oporu przywłaszczyli sobie prawo uwalniania poddanych od przysięgi wierności.  Posiedli oni taki wpływ, iż wszyscy chrześcijańscy królowie przekonali się o potrzebie dogadzania wszelkim zachceniom przy­jemność im sprawić mogącym. Przekonamy się ni­żej, ile to ustępstwo sprzyjało ustanowieniu in­kwizycji. Dotychczas papieże nie myśleli jeszcze o wybieraniu ludzi obowiązanych przekonywać się o prawowierności chrześcijan, trzymano się więc dawnych przepisów kościoła co do heretyków, usi­łując ich nawracać.

Lecz w trzeciej epoce ten system umiarkowa­nia i łagodności nieznacznie się zmienił, i od czasu wstąpienia na tron cesarza Michała, odnowione zo­stały wszelkie prawa skazujące na karę śmierci he­retyków Manicheuszów.   Ksiądz Teofan, sławny z pobożności i nauki, nie wahał się utrzymywać, iż palenie heretyków zgadzało się z duchem Ewangelii. Wkrótce potem Goteskal, zakonnik od Ś-go Bene­dykta, ogłosił błędną naukę o przeznaczeniu. Na­tychmiast zgromadziło się koncylium złożone z trzy­nastu biskupów i kilku opatów i skazało go na uwięzienie i na publiczne ochłostanie stu razami. Na początku jedenastego wieku, wykryto w Orlea­nie i w kilku innych miastach Francji heretyków zdających się wyznawać naukę Manicheuszów. By­ło to dostateczne do zwołania innego koncylium, które ich skazało na spalenie.  Wydano ich świec­kiej władzy, i ponieśli karę, którą im biskupi na­znaczyli.

Jednocześnie dwór rzymski rozkazał prześla­dowanie heretyków uważać za czyn zasługi, i w nagrodę tego rodzaju poświęcenia dla sprawy religii, wydawać apostolskie indulgencje. Te przykła­dy i wiele innych, które tu wymieniać byłoby za długo, przekonywają, jak dalece już oddalono się od zasady praktykowanej w pierwszych dwóch epokach kościoła chrześcijańskiego. Przez coraz to większą surowość, przygotowano kraje chrześcijańskich królów do przyjęcia inkwizycji, usta­nowionej dla prześladowania heretyków i apo­statów.

Taki był stan umysłów na początku czwartej epoki, wówczas gdy sławny Hildebrand zasiadł na apostolskim tronie pod imieniem Grzegorza VII. Przewaga, z jaką ten papież potrafił wpływać na chrześcijańskich monarchów, jakkolwiek przeciwna duchowi Ewangelii, przeszła wszystko co się działo za jego poprzedników. Zbuntowani Saksonowie obwinili przed papieżem cesarza Henryka m o herezję, a gdy się nie stawił na wezwanie, Grzegorz VII rzucił nań klątwę, uwolnił jego poddanych od przy­sięgi wierności i dozwolił obrać sobie innego mo­narchę. W owych nieszczęśliwych czasach panowa­ła tak wielka ciemnota, że ani królowie, ani bisku­pi nie byli w możności porozumieć się względem przeszkodzenia nadużyciom tego papieża i jego na­stępców co do klątw we dwunastym wieku.

Należy tu nadmienić koniecznie, że od czasu roz­dzielenia się dwóch cesarstw, aż do jedenastego wie­ku, kościół zachodni prawie zawsze cieszył się głę­bokim pokojem, i że jeżeli pokój ten bywał niekie­dy zakłócony, to ani herezja, ani heretycy, nie mie­li w tern żadnego czynnego udziału; lecz po zerwa­niu unii istniejącej między papieżami a cesarzami, powstały między nimi gwałtowne zatargi, które rozszarpały Zachód. Papieże i liczni ich stronnicy zapragnęli podnieść władzę kościoła do nieograniczoności; ze swojej strony cesarze pracowali ciągle nad osłabieniem tej władzy i nad utrzymaniem jej w najsprawiedliwszych granicach. Walka ta zro­dziła herezje Arnodystów, Wodejczyków, Albigensóio i t. p., daleko straszliwsze dla papieskiej władzy, bo wszystkie o których wspomnieliśmy wyżej, zbijały jedynie tajemnice wiary, a heretycy dwunastego wieku uderzali w najczulsze miejsca, mianowicie w moralność, karność i włącznie w po­wagę kościoła.

Ponieważ papieżom najwięcej chodziło o wyko­rzenienie tych herezji, więc dla dopięcia tego celu nic nie szczędzili, a nie poprzestając na najpilniej­szych śledzeniach, ośmielali się zabronić monarchom, nie będącym już ich wasalami, cierpienia herety­ków w swoich krajach, i rozkazywali aby ich powyganiano.

A tak wszystko zapowiadało ustanowienie inkwizycji, a idee rozpowszechnione podczas wojen krzyżowych ostatecznie dopomogły do usunięcia lekkich przeszkód, jakie papieże napotkać jeszcze mogli ze strony monarchów i biskupów. Już ludy przejęte były niedorzeczną maksymą, że nie tylko wolno prowadzić wojnę z tymi, których wiara różni się od wiary nauczanej przez kościół, ale nadto, że taka wojna stanowiła zasługę.

Nie zadowoleni ogłaszaniem krucjaty przeciw mahometanom, papieże rzymscy wzywali ludy do pochwycenia oręża w celu wytępienia heretyków w kra­jach chrześcijańskich, których przede wszystkim wyklinali. Więcej jeszcze uczynił Aleksander III: wyprawił do Francji legata swego, księdza de Clairveaux, dla wojowania z tymi heretykami, i widzia­no jak ów prałat, zbrojny tępiącym mieczem, wal­czył na czele sfanatyzowanego wojska i kilka francuskich prowincji spalił lub krwią zalał.

Krucyata takowa nie przyniosła wcale skutków, jakich się spodziewała stolica apostolska, oprócz kilku pozornych korzyści, które odniósł legat; na­stąpiło tylko to, co się widzi zawsze przy prześlado­waniu jakiegoś stronnictwa, że zamiast wytępienia go za pomocą użytych przeciw niemu surowych środków, owszem przyczyniono się do jego wzrostu. Papież Lucyan II słusznie zatrwożony wytrwaniem Albigensów, Wodejczyków, Ubogich z Lyonu i w ogólności wszystkich heretyków narbonejskiej Gallii, zwołał w 1184 r. wielkie koncylium do Werony, na którem miał się znajdować i cesarz Fryderyk I.

Koncylium to uchwaliło najsurowsze środki przeciw heretykom: postanowiło, że hrabiowie, ba­ronowie i inni panowie zaprzysięgną udzielanie zbrojnej pomocy kościołowi, dla wykrycia herety­ków i karania ich, a to pod rygorem ekskomuniki i pozbawienia ich własności ziemskich i urzędów; że mieszkańcy zobowiążą się również przysięgą do denuncjowania biskupowi, lub jego wysłańcom, wszyst­kich osób podejrzanych o herezję lub potajemne stowarzyszenia tworzących; że biskupi sami po dwa razy na rok zwiedzać będą wszystkie miasta i wsi swoich diecezji, w celu wykrycia heretyków; że wszyscy przez biskupów za heretyków uznani, a nie przyznawający się do swego występku, wydawani będą świeckiej sprawiedliwości; że na koniec trwają­cy w herezji na zawsze pozbawieni zostaną czci i usunięci od urzędów. W skutek takich postano­wień i za radą legata stolicy apostolskiej w Hiszpanii, Alfons II, król aragoński, rozkaz Wodejczyków, Ubogich z Lyonu, tudzież heretyków wszelkich in­nych sekt, wygnać ze swoich posiadłości, i zabronił poddanym swoim udzielać im schronienia, pod za­strzeżeniem kary za obrazę majestatu i konfiskaty majątków. Rozporządzenia te ponowił we trzy lata później syn jego Piotr II, pozwalając dotykać osoby nieposłusznych heretyków wszelkiego rodzaju prze­śladowaniami, wyjąwszy śmierci i wytrzebienia.

Kanoniczne przepisy postanowione przez koncylium werońskie w 1184 r. sprawiły, iż niektórzy, historycy datują od tej epoki zaprowadzenie inkwizycji. Główna idea tego kanonu bez zaprzeczenia stanowiła podstawę reguł tej instytucji. Zważywszy atoli, że owo koncylium zaleciło biskupom utrzyma­nie wiary, przekonamy się, że pisarze ci byli w błę­dzie. Wprawdzie koncylium werońskie ustanowiło to co uważało za potrzebne dla prześladowania here­tyków; lecz wypadało ustanowić jeszcze ciało du­chowne różniące się od władzy biskupiej, obowiąza­ne wykrywać i ścigać heretyków, a zależące bezpo­średnio od papieży, ciało tak uorganizowane, iżby królowie i inni monarchowie obowiązani byli ule­gać mu, pod karą klątwy i pozbawienia rządów. Organizacja takiego ciała nastąpiła dopiero w począt­ku trzynastego stulecia.

[Dzieje inkwizycji hiszpańskiej]