To On – Jezus jest powodem przepowiadania orędzia pojednania. Wobec wielotysięcznego zgromadzenia entuzjastycznie nastawionej młodzieży, jakby chcąc odwrócić od siebie uwagę, Brat Roger często powtarza: jesteśmy tu ze względu na Chrystusa i Jego Ewangelię.[2]
Radość wewnętrzna musi wynikać więc z prawdziwej komunii z Chrystusem:
„Jezu, moja radości, dzięki Tobie moje serce ma gdzie spocząć. Doskonała radość jest przejrzystością. Cała Twoja istota, to nie za wiele, jeśli taka radość ma wybuchnąć. Radość uwrażliwia na Boga głównie dzięki temu, czym jesteś. Pozwól, by sam Chrystus śpiewał w tobie promienny dar życia, a wtedy źródła chwały nie zamilkną.”[3]
Istotną sprawą jest to, aby radości nie kojarzyć ze zjawiskiem entuzjazmu (zwłaszcza masowego). Wytrąca on bowiem człowieka z pewnej równowagi wewnętrznej, która nie wyklucza spontaniczności ani nie zakłada martwej statyki.
Współczesny człowiek pragnie spotkać w swoim życiu ludzi, których wiara promieniuje radością i pokojem serca. Ci którzy odziedziczyli owo błogosławieństwo (por.1P3,9) radości i udzielają z tego błogosławieństwa innym wypełniając swoje chrześcijańskie powołanie wobec świata. Są to ewangeliczni ubodzy, miłosierni, sprawiedliwi, którzy nie przywdziewają maski utrapienia lub pobożności. Ich wewnętrzną radość daje sią łatwo odróżnić od impulsywnego rozbawienia. Radość telewizyjnych wesołków, komików stosujących rozmaite metody, aby nas na chwilę rozbawić, nie mieści się jednak w kategorii błogosławieństwa. Prawdą jest, że pozwalamy wciągnąć się w ten kamuflaż, kompensując sobie brak prawdziwej radości przez takie formy zastępcze.
„Współczesny człowiek za dużo mówi, gada, dowcipkuje i w ten sposób trwoni zdolność do koncentracji. Zycie wewnętrzne wymaga wewnętrznej ciszy, która jest owocem powściągliwości w słowach. Na pewno nie należy wyrzekać się radości, płynącej rozmowy i żartów, ale panowanie w jakimś stopniu nad sobą powinno umożliwić powstrzymanie nadmiaru słów i odnalezienie wewnętrznej ciszy.”[4]
Jedną z pieśni śpiewanych na ostatnim Europejskim Spotkaniu Młodych w Paryżu (1994/95) był kanon: „En tout, la paix du coeur, la joie serine” – we wszystkim pokój serca i pogodna radość. Wewnętrzny pokój to miejsce w którym Bóg ma swój dom, gdzie najlepiej słychać Jego słowo, to tu najmocniej człowiek odczuwa Jego obecność. Kiedy rozszerzymy tę przestrzeń dla Jezusa oddając Mu coraz więcej z siebie odkryje czystą radość wypływającą ze źródeł wieczności(J 3,30).
Sama Jego obecność nie jest jeszcze gwarancją trwałości podobnego stanu ducha. Człowiek w ciągłym zmaganiu i walce osłabia swoją duchową odporność i pozwala zapędzić się w ciemny zaułek. Pozwala, aby inni nim kierowali. Źródła radości trzeba w sobie strzec i być czujnym, aby nie zostało ono zatrute przez wiecznych malkontentów, pesymistycznych nudziarzy i notorycznych katastrofistów. Nie można pozwolić, aby ta ludzka pustynia wyjałowiła naszego ducha. Nie zatrzymywać się na duchowych rozpadlinach, aby nie zamarła w nas wrażliwość. My chrześcijanie mamy nieść innym radość powstawania z martwych, podnoszenia się z klęsk. Zwątpienie czy chwilowa duchowa oschłość nie jest jeszcze powodem do paniki.
Ufność w obecność Jezusa w nas sprawia, że otwieramy się na radość – dar Jego Ducha.
W Ewangelii czytamy, że „Jezus rozradował się w Duchu” (Łk 10,21) i uwielbiał Ojca za to, że objawił tajemnicę Królestwa ludziom prostego serca. Radość jest jednym z elementów budowania Królestwa Bożego (Rz 14,17), jest owocem działania Bożego Ducha w nas (1Tes 5,16; 2Kor1 3,11; Ga 5,22). Jezus chce aby wypełniała nas radość i aby była ona pełna tzn. wynikała ze zjednoczenia w miłości z Nim (J15,10-11). Brat Roger pisze:
„Ochrzczeni w Duchu Świętym odzialiśmy się w Ciebie, Chryste. Każdemu z nas przypominasz: tyś jest moim dzieckiem jedynym, w tobie moja radość”.
2. R.Schutz. Miłość ponad … aneks s.97-99.
3. List z Taiz na 1987 r. s.2.
4. M.Thurian. O Eucharystii i modlitwie. s. 133.